PRAWDZIWE POLSKIE SUPERFOOD

Dzisiaj nieco z innej beczki, jednakże nadal w duchu odżywiania i zdrowia. Przy okazji wizyty w Polsce, pomyślałam, że fajną tematyką będzie polska żywność. Mieszkając od ponad roku w Irlandii, bardzo często brakuje mi wielu rzeczy z Polski, więc aby takie nabyć robimy zakupy online lub jeździmy do polskiego sklepu w sąsiedniej miejscowości. 
No dobrze ale do rzeczy. Kultura masowa tak nas ukształtowała, że  wszyscy kochamy zagraniczne produkty. Wręcz uwielbiamy nowinki ze świata zdrowia i branży fit. Chcemy być modni i na topie więc jemy jagody goi, spirulinę, chlorellę, nasiona chia, amarantus, quinoa, karob i inne cuda dostępne w dyskontach. Gwiazdy na Instagramie popisują się wymyślnymi daniami na ich bazie, a ciemna masa to łyka i w ten sposób nakręca dochodowy biznes. Często nie zdajemy sobie sprawy, że to w większości specjaliści od marketingu nami manipulują, a na rodzimym podwórku tuż pod nosem mamy żywność o wiele lepszą i często dużo bogatszą w składniki odżywcze, na którą nie trzeba wydawać fortuny. Oczywiście w żadnym wypadku nie chcę wykazywać tutaj wyższości naszych produktów nad tymi zagranicznymi, ponieważ jeśli kogoś stać na to, żeby pozwolić sobie na ich zakup, to czemu nie? W końcu fajnie jest czasem zjeść coś egzotycznego. Chodzi jedynie o ich obiektywne porównanie. No ale dość dygresji, przechodzimy do rzeczy. 
Poniżej znajdziecie polskie superfoods, które są równie bogate odżywczo, równie smaczne a przy tym znacznie tańsze niż ich zagraniczne odpowiedniki. Bo jak mówi stare przysłowie: Cudze chwalicie, swego nie znacie. Osobiście dopiero doświadczając życia na emigracji, zaczęłam doceniać to, co nasze, polskie. 
Jesteście ciekawi co to za produkty?
Zapraszam do lektury! 


Problem z superfood  polega na tym, że wiele portali mających status eksperckich w kwestiach żywienia i zdrowia wymienia szeregi właściwości przeróżnych produktów spożywczych wyszczególniając tylko te składniki, które są aktualnie pożądane. I tak na przykład zgadnijcie co kryje się za następującymi składnikami odżywczymi:
  • jest źródłem witaminy B3 
  • jest bogate w potas, fosfor, magnez i wapń
  • wg badacza Trevora Thompsona jest świetnym środkiem na ból głowy i działa lepiej niż paracetamol 
  • zawiera związki polifenoli, które to pomagają obniżyć poziom cholesterolu i zapobiegają miażdżycy
  • 100 g produktu zawiera jedynie 49kcal
Czy wiecie już o co chodzi? Domyślacie się co to za cudowny super food o tak wspaniałych właściwościach? No to was zaskoczę. Produktem opisanym powyżej jest nic innego jak... piwo. Ale do czego zmierzam. Każdy jeden produkt spożywczy ubrany w odpowiednie słowa może okazać się prawdziwym superfood, tylko czy jest to prawdą? No nie do końca... Zabieg taki ma zazwyczaj na celu wypromowanie produktu i przy okazji zaprezentowanie konsumentowi reklamy, no i oczywiście potencjalny zarobek.
Głośno ostatnio jest również o firmie Sante i rzekomych cudownych właściwościach ich produktów. Sante reklamuje swoją żywność jako biowitalną, wysokowibracyjną i próbuje nam wcisnąć produkt z... biofotonami (cokolwiek to jest). Ciekawe jest jednak to, że nie ma żadnych naukowych potwierdzeń na istnienie owych biofotonów w żywności.
Więcej na ten temat pisał dr Damian Parol, więc jeśli macie ochotę zapoznać się z tematem, zapraszam Was tutaj Sante - producenci ściemy?
No i tą kwestię pozostawiam wam do przemyślenia. 


Wracając do tematu, poniżej znajdziecie te prawdziwe superfood. Nie wszystkie wymienione są naszymi rodzimymi gatunkami. Wiele z nich zostało sprowadzonych niegdyś na nasze ziemie przez kupców i handlarzy, jednak sprzyjający klimat i odżywcze gleby spowodowały, że zadomowiły się u nas na dobre. Sprawdźcie sami, które odpowiedniki droższych zagranicznych superfoods są dostępne u nas i dlaczego warto je jeść każdego dnia. 



Siemię lniane vs. nasiona chia

Zarówno jedne jak i drugie nasiona są skuteczne w walce ze zbędnymi kilogramami ze względu na wysoką zawartość błonnika pokarmowego. Jedne i drugie są banalnie proste w przygotowaniu, jednak to siemię lniane jest znacznie tańsze. Nasiona chia, czyli szałwia hiszpańska robi furorę w naszym kraju, lecz to siemię lniane zawiera więcej kwasów omega-3, a także ligniny - silne przeciwutleniacze, spowalniające procesy starzenia. Na bazie siemienia lnianego także można przygotować zdrowe desery czy dodawać je do koktajli, pamiętać należy jednak, że tylko zmielone ziarna zapewnią nam podaż wszystkich zawartych w nich składników odżywczych. Wyłącznie świeżo zmielone są źródłem Omega-3, dlatego dobrym rozwiązaniem jest mielić je w młynku i przechowywać w szczelnym słoiczku w lodówce do 4-5 dni. Ponadto siemię lniane działa osłaniająco na przewód pokarmowy, wspomaga leczenie choroby wrzodowej, zaparć, łuszczycy czy zapalenia oskrzeli.


Kasza gryczana vs. quinoa

Quinoa, czyli inaczej komosa ryżowa polecana jest przede wszystkim w diecie bezglutenowej. Jest tzw. pseudozbożem i nazywana jest złotem Inków (pochodzi z Ameryki Południowej). Nic w tym dziwnego, ponieważ zawiera ogromne ilości wysokiej jakości aminokwasów i białka, porównywane do kazeiny z mleka, a także szereg innych cennych składników takich jak: saponiny, działające przeciwalergicznie czy cenne flawonoidy. Jednak jej cena potrafi odstraszyć. Alternatywą jest nasza rodzima kasza gryczana. Tania i zdrowa. Jest równie dobra w smaku, ponadto jest dobrym źródłem białka i mogą ją jeść osoby cierpiące na celiakię. Szczególnie polecana jest osobom cierpiącym na schorzenia układu krwionośnego, zagrożonych anemią, żyjących w ciągłym napięciu i stresie ze względu na wysoką zawartość żelaza, cukrzykom czy osobom z zaburzeniami czynności jelit. W przeciwieństwie do pozostałych kasz ma również działanie zasadotwórcze, co jest kolejnym argumentem, żeby jeść ją regularnie.




Orzechy włoskie vs. orzechy macadamia, brazylijskie itp.


Orzechy włoskie wyglądem przypominają mózg i to właśnie na niego oddziałują najbardziej. Oczywiście w przypadku pozostałych orzechów również nie można nim niczego ująć, aczkolwiek do tych pochodzących z daleka nie możemy mieć pewności w jakich warunkach zostały zbierane, jak przechowywane i jak długo leżały w magazynach. Orzechy włoskie natomiast są tanie i łatwo dostępne. A najlepsze są takie zebrane samodzielnie w okresie jesiennym, co na naszej szerokości geograficznej nie powinno być problemem. Co prawda pięć sztuk ma tyle samo kalorii co pączek, to warto je włączyć na stałe do diety, ponieważ mają właściwości przeciw-utleniające, a co za tym idzie spowalniają procesy starzenia się skóry.  Podczas zjazdu American Chemical Society przedstawiono badanie mówiące, że są najlepsze ze wszystkich rodzajów orzechów. Dzięki wysokiej zawartości fosforu świetnie wpływają na pracę mózgu, poprawiają pamięć i koncentrację. Zawierają również takie składniki jak białko, kwas linolenowy, z którego wytwarzane są cenne kwasy omega-3 oraz minerały: potas, magnez, cynk, wapń, i sporo żelaza. Garść orzechów włoskich dziennie zamiast ciasta do kawy, zapewni nam zdrowie na dłuższe lata i sprawny mózg.




Ziemniaki vs. bataty


Kto jadł słodkie ziemniaki, czyli bataty ten wie że nie da się ich porównać z niczym innym. Są miękkie, rozpływające się, kremowe i meega słodkie! Prócz walorów smakowych mają również wiele cennych składników odżywczych takich jak błonnik czy karotenoidy, jednak polskie ziemniaki wcale nie są gorsze pod tym względem, a przy tym znacznie tańsze. Ponadto odpowiednio przyrządzone smakują równie wybornie. A można z nich stworzyć naprawdę wiele, choćby placki ziemniaczane, domowe frytki, czy ugotować w mundurkach. Ograniczeniem jest tylko wyobraźnia. Zwykłe ziemniaki są bogactwem witaminy C, PP, błonnika, cennej skrobi, a także witamin z grupy B. Wiele osób sądzi, że są tuczące, ale to mit. To sosy oraz dodatki do ziemniaków są tuczące, natomiast jeden średniej wielkości ziemniak zawiera zaledwie 80 kcal. 




Aronia vs. jagody acai

Obie są jagodami, obie posiadają szereg cennych składników zwalczających między innymi komórki nowotworowe, zapobiegających chorobom wieńcowym, miażdżycy, spowalniających procesy starzenia. Lecz to nasza polska rodzima aronia jest tańsza. Wiele leków syntetycznych można by było odstawić jedząc aronię i jej przetwory oraz zwracając większą uwagę na swoją dietę. Mimo, że jagody acai robią furorę jako środek wspomagający odchudzanie, trzeba pamiętać, że aronia również ma te właściwości. Usprawnia przemianę materii i poprawia gospodarkę tłuszczową, a wszystko to dzięki wysokiej zawartości błonnika pokarmowego. 



Szpinak i jarmuż vs. chlorella i spirulina

Chyba wszyscy pamiętają bajkę z Popeyem, któremu rosły mięśnie od jedzenia szpinaku. Bajka była swego rodzaju propagandą stworzoną po to, aby dzieci jadły zieleninę. Było w tym dużo racji, gdyż zielonolistne warzywa (np. szpinak i jarmuż) zawierają mnóstwo betakarotenu, witaminy C oraz luteiny chroniącej nasze oczy, ponadto są nieocenione jeśli chodzi o zawartość minerałów takich jak potas czy magnez. Są także dobrym źródłem kwasu foliowego, dlatego powinny je jeść zwłaszcza kobiety w ciąży. W opozycji stoją chlorella i spirulina, czyli morskie algi. Są również bardzo bogate w składniki odżywcze, jednak to jak zwykle cena przemawia na ich niekorzyść. Wyhodowanie, wysuszenie i sproszkowanie takiej algi kosztuje znacznie więcej niż baldachim świeżego jarmużu od rolnika, z którego można przygotować koktajl, zupę czy zapiekankę. 





Prócz produktów wymienionych powyżej w skład polskich superfood można wliczyć także: kiszonki, dynię, kaszę jaglaną, buraki, jabłka czy natkę pietruszki. Jedzcie więc na zdrowie, to co nasze polskie, dobre i tanie!



Spodobał Ci się wpis? Polub na facebook'u! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 ŻYJ ZIELONO , Blogger